Categories
Świat

Nowa era w reprezentacji? Polska pod wodzą Urbana pewnie pokonuje Finlandię 3:1

Reprezentacja Polski w niedzielny wieczór pokonała w Chorzowie Finlandię 3:1, a debiutujący w roli selekcjonera Jan Urban tchnął w zawodników nową pewność siebie i wzbudził falę optymizmu wśród kibiców. To drugie udane spotkanie Biało-Czerwonych pod wodzą nowego trenera, po cennym remisie 1:1 z liderem grupy G eliminacji do Mistrzostw Świata, Holandią, zdobytym w czwartek na wyjeździe.

Przebieg spotkania: Dominacja od pierwszych minut

Mecz na Stadionie Śląskim rozpoczął się w świetnej atmosferze, a Polacy od początku narzucili swój styl gry. Choć Finowie próbowali przejąć inicjatywę w pierwszych minutach, to Biało-Czerwoni szybko stworzyli pierwszą groźną sytuację po rzucie wolnym. Wynik spotkania otworzył w 27. minucie Matty Cash, bohater meczu z Holandią. Jakub Kamiński dograł piłkę na skraj pola karnego, a obrońca Aston Villi precyzyjnym, niskim strzałem w dolny róg bramki nie dał szans fińskiemu bramkarzowi.

Gol tylko rozpalił i tak już gorącą atmosferę na trybunach. Warto zaznaczyć, że w ciągu ostatnich pięciu lat reprezentacja tylko raz zagrała poza Stadionem Narodowym w Warszawie. Energia i entuzjazm kibiców w Chorzowie były znacznie większe niż te, których drużyna zazwyczaj doświadcza w stolicy, co zdawało się uskrzydlać piłkarzy. Jeszcze przed przerwą prowadzenie Polski podwyższył niezawodny duet. Piotr Zieliński posłał finezyjną podcinkę nad linią obrony Finów, a Robert Lewandowski, któremu niedawno przywrócono opaskę kapitana, z zimną krwią wykończył akcję, strzelając na 2:0.

Druga połowa zaczęła się równie dobrze. Zaledwie dziesięć minut po wznowieniu gry podopieczni Urbana prowadzili już trzema bramkami. Aktywny tego dnia Kamiński zagrał do Lewandowskiego, którego strzał został sparowany przez bramkarza wprost pod nogi skrzydłowego, a ten z bliska dopełnił formalności. Mimo ambitnej postawy, Finowie zdołali odpowiedzieć jedynie późną bramką na otarcie łez, zdobytą na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry przez Benjamina Kallmana. Honorowe trafienie nie zepsuło jednak doskonałych nastrojów polskiej drużyny, która pod wodzą nowego selekcjonera wygląda na odrodzoną.

Efekt Urbana i nowa energia w kadrze

Nowy selekcjoner nie mógł sobie wymarzyć lepszego startu. Wyjazdowy mecz z Holandią był bez wątpienia najtrudniejszym spotkaniem w grupie, dlatego remis był wynikiem, który dodał zespołowi energii i wiary we własne siły. W starciu z Finlandią drużyna zagrała ofensywnie i z zapałem, którego brakowało jej w ostatnich latach.

Pod wodzą poprzednich, bardziej defensywnie usposobionych trenerów – Michała Probierza, Fernando Santosa czy Czesława Michniewicza – Polacy często grali asekuracyjnie, sparaliżowani strachem przed porażką. Wydaje się, że Jan Urban na razie zdjął z nich te mentalne kajdany.

„Myślę, że w pierwszej połowie zdominowaliśmy Finów, praktycznie na nic im nie pozwalając. Mieli może jedną szansę (…), ale poza tym to my nieustannie posiadaliśmy inicjatywę” – powiedział Urban w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport. „Zawodnicy mnie obserwują, a ja obserwuję ich, bo to dopiero początek. Widzę, że drużyna jest szczęśliwa przy posiłkach; ich mowa ciała mówi wszystko. Są zadowoleni i czujemy, że cieszą się z przyjazdów na zgrupowania” – dodał selekcjoner.

Co dalej? Sytuacja w grupie i walka o mundial

Obecnie Polska zajmuje drugie miejsce w grupie G z taką samą liczbą punktów jak Holandia, która wyprzedza nas lepszym bilansem bramek i ma jeden mecz zaległy. Finlandia traci do obu drużyn trzy punkty, plasując się na trzeciej pozycji.

Losy awansu na Mistrzostwa Świata rozstrzygną się jesienią. W październiku Polaków czeka wyjazd na Litwę, a w listopadzie kluczowe starcie z Holandią na własnym terenie, po którym trzy dni później zmierzą się na wyjeździe z Maltą. Pierwsze miejsce w grupie gwarantuje bezpośrednią kwalifikację, podczas gdy druga pozycja daje prawo gry w barażach o udział w finałach, które odbędą się latem przyszłego roku w USA, Kanadzie i Meksyku.